Reklama alkoholu na wydzielonych stoiskach po nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości

Niewątpliwym pożytkiem z istnienia w minionej kadencji sejmu speckomisji „Przyjazne Państwo” było doprowadzenie do uchwalenia 25 marca 2011 r. ustawy o ograniczaniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców. Wśród licznych uproszczeń ustawa ta wprowadziła istotną zmianę również do ustawy o wychowaniu w trzeźwości, mającą wpływ na prowadzenie działalności reklamowej w punkcie sprzedaży.

Przy okazji nie po raz pierwszy okazało się, że niewiele tematów jest w stanie tak rozgrzać posłów, jak problem alkoholu. W celu jego zwalczania oczywiście. Posłowie – jak zwykle w czasie debat nad nowelizacjami ustawy o wychowaniu w trzeźwości – wykazywali się więc dużym zaangażowaniem. Na deser cytat ze stenogramu obrad komisji „Przyjazne Państwo” z wyróżniającą się wypowiedzią posła Jacka Żalka (PO)

Nowa definicja wydzielonego stoiska

Sama zmiana wprowadzona wspomnianą ustawą polegała na  usunięciu wymogu zamknięcia wydzielonego stoiska „własną kasą fiskalną, rejestrującą prowadzoną sprzedaż”.  Dla osób „spoza branży” może się to wydawać mało rewolucyjne. Trzeba jednak pamiętać, że sprzedaż detaliczna alkoholi mocnych i win w sklepach o powierzchni ponad 200 m2 może być prowadzona tylko na owych wydzielonych stoiskach. Dotychczas obowiązujące przepisy wymuszały taką organizację powierzchni sprzedaży w sklepach ze stoiskiem alkoholowym, aby kontrolować wejście i wyjście kupujących z wydzielonego stoiska. W praktyce oznaczało to, że wydzielone stoisko zazwyczaj przez zamknięcie pewnego obszaru powierzchni handlowej za pomocą regałów, z jednym określonym wejściem na stoisko i wyjściem przy kasie fiskalnej. Taka organizacja przestrzeni powodowała, że wydzielone stoisko praktycznie zawsze było wyraźnie wyodrębnione z powierzchni placówki handlowej.

Celem nowelizacji – jak wynika z uzasadnienia rządowego projektu ustawy – było ułatwienie prowadzenia racjonalnej gospodarki powierzchnią sklepu i zwiększenie możliwości zarządzania nią, co miało prowadzić do ograniczenia kosztów inwestycyjnych i bieżących. Cel ten został niewątpliwie spełniony. Nas jednak interesują konsekwencje dla prowadzenia reklamy szczególnie, że reklama na wydzielonych stoiskach była i jest jedną z nielicznych form aktywności marketingowej odnoszącej się do alkoholi mocnych oraz win, na którą ustawa o wychowaniu w trzeźwości wyraźnie pozwala.

Obecnie wydzielonym stoiskiem jest  ciąg handlowy lub lada „oddzielone od pozostałej powierzchni punktu sprzedaży”.  Ustawa nie formułuje przy tym żadnych wymogów owego „oddzielenia” powierzchni handlowej i nie bardzo wiadomo, jak to można rozumieć. Można przypuszczać, że wymóg „oddzielenia” oznacza, że ciągi handlowe lub lady, na których obecne są napoje alkoholowe, powinny być w jakiś sposób wyodrębnione z pozostałej powierzchni sklepu. Trudno natomiast na tej podstawie formułować wymóg oddzielenia wydzielonego stoiska np. przesłonami, parawanami, ustawienia ciągów regałów z napojami alkoholowymi równolegle, w taki sposób, aby wydzielone stoisko było osłonięte i niewidoczne z pozostałej części placówki handlowej. Większe „otwarcie” stoisa na pozostałą powierzchnię sprzedaży daje większe możliwości aranżacyjne – last but not least – większe możliwości dotarcia do odbiorców z własnym przekazem reklamowym. Zmiana jest więc korzystna. Trudno jednak nie zadać pytania, po co jeszcze potrzebne są „wydzielone stoiska” i czy nie można było ich po prostu wykreślić z ustawy?

Co ma do tego reklama?

Zgodnie z art. 13[1] ust. 9 ustawy o wychowaniu w trzeźwości zakazy reklamy i promocji obejmujące wszystkie napoje alkoholowe, z wyjątkiem piwa, nie obejmują reklamy i promocji takich napojów alkoholowych prowadzonej m. in. wewnątrz tzw. wydzielonych stoisk. Powołana regulacja ustawy oznacza, że na terenie tak rozumianych wydzielonych stoisk dopuszczalna jest pełna swoboda działań reklamowych i promocyjnych, która w obecnym stanie prawnym nie podlega ograniczeniom ani co do środków przekazu, ani co do treści komunikacji marketingowej. W miejscach tych dozwolone jest więc rozdawanie katalogów oferowanych alkoholi, zamieszczanie plakatów reklamowych i innych materiałów POS, wyświetlanie reklam na ekranach LCD, organizowanie degustacji z hostessami i innych eventów, organizowanie sprzedaży premiowej, konkursów itp.

Nowelizacja ustawy zmieniająca definicję wydzielonego stoiska  poszerzyła więc możliwość prowadzenia działań reklamowych odnoszących się do alkoholi innych niż piwo.  Po pierwsze powoduje ona, że stoiska mogą być bardziej elastycznie konstruowane (np. stanowić jeden regał wzdłuż ścieżki handlowej), a w konsekwencji dostępne dla większej liczby osób odwiedzających sklep. Po drugie ustawa o wychowaniu w trzeźwości nie zakazuje organizacji w ramach jednej placówki więcej niż jednego wydzielonego stoiska. Działania takie były jedynie sporadycznie spotykane w dotychczasowej praktyce ze względu na koszt organizacji wydzielonego stoiska wyposażonego we własną kasę fiskalną. Obecnie możliwe jest jednak zorganizowanie np. oddzielnego wydzielonego stoiska przeznaczonego do sprzedaży win, oddzielnego do sprzedaży alkoholi mocnych, oddzielnego do sprzedaży sezonowej (np. związanej z Sylwestrem i Nowym Rokiem), z prowadzeniem działań reklamowych w obrębie każdego z nich.

Każda okazja jest dobra, aby coś zrobić w słusznej sprawie

Przy okazji próbowano również przepchnąć zmianę w ustawie o wychowaniu w trzeźwości, która dopuściłaby sprzedaż wina w wagonach WARS. Jak widać poseł Żalek wykazał się dużym zaangażowaniem:

Zastrzeżenia dotyczące sprzedaży alkoholu w wagonach znajdują uznanie o tyle, że wprowadzamy sztuczny podział przenoszony oczywiście z innych uregulowań ustawowych, na alkohol dopuszczony do sprzedaży i niedopuszczony, w zależności od ilości procentów. Pojawia się pytanie, czy postępujemy właściwie, rozstrzygając jednostkowo o tym, że dopuszczamy do sprzedaży alkoholu w komunikacji kolejowej, ale sprzedaż nie ma zastosowania u wszystkich przewoźników?

Wprowadzając przepis w proponowanym zapisie, utrzymujemy, moim zdaniem, sztuczną barierę podziału alkoholu. Sposób tego podziału jest niezrozumiały. Można by to tłumaczyć kulturą picia, ale ja nie widzę podstaw do uznania, że kultura picia piwa przerasta kulturę picia wina lub spożycia innych alkoholi. Podejrzewam, że Szkot będzie zainteresowany piciem własnego samogonu zwanego whisky. Kultura picia whisky rozpowszechniła się na cały świat wraz z imperium brytyjskim i uchodzi za kulturę wyjątkowo ekskluzywną. Chylimy czoła również przed śródziemnomorską kulturą picia wina. Nagle okazuje się, że nas obowiązuje kultura picia piwa.

O ile można zgodzić się ze stwierdzeniem, że nie upijemy się szklanką piwa, to równie dobrze można przystać na konstatację, iż nie upijemy się kieliszkiem wina, ani kieliszkiem wódki. Moim zdaniem, wszystko powinno zależeć od decyzji odpowiedzialnego obywatela. Jeżeli dopuszczamy możliwość picia alkoholu, to nie powinniśmy ograniczać wyboru i narzucać, jaka kultura i picia czego ma obowiązywać obywatela. My natomiast wprowadzamy sztuczny podział. Powinniśmy się zastanowić, czy należy utrwalać logikę myślenia wywodzącą się z tego sztucznego podziału, czy też należałoby z nią zerwać. Być może dziś jest okazja, żeby odrzucić ten stereotyp myślenia.

Jeżeli uznamy, że napój zawierający do 4,5% alkoholu nie jest alkoholem, to zgadzam się na proponowaną zmianę, ale jeżeli dopuszczamy możliwość spożywania alkoholu jako takiego, to brak jest jakiegokolwiek uzasadnienia dla wyznaczenia lepszej lub gorszej kultury picia. Akurat kultura picia piwa jest najmłodsza i dostarcza najwięcej dowodów na to, że jej wielbiciele często ulegają słabości i mocno uderzają im do głowy chmielowe bąbelki.

Całość do poczytania pod tym adresem.